„Piekło jest wtedy gdy nic się ze sobą nie łączy…”

falka1
„Piekło to inni” powiedział Sartre. „Piekło jest wtedy, gdy nic się ze sobą nie łączy” powiedział T.S.Elliot. Poruszam ten temat w kontekście depresji, jako choroby cywilizacyjnej, zjawiska społecznego i pewnej trudności w byciu w relacjach z innymi ludźmi. W ujęciu humanistyczno – egzystencjalnym ( m.in. Gestalt), depresję rozumie się, jako zjawisko dotyczące relacji, w tym relacji z innymi i ze sobą samym. Inaczej mówiąc, depresja związana jest z niemożnością wyjścia do kontaktu, sięgnięcia po drugiego człowieka (osławionego innego).

Ku kontaktowi

Co stoi na przeszkodzie temu sięgnięciu? Po pierwsze osoba w depresji, we wczesnym okresie swojego życia doznała prawdopodobnie jakiegoś rodzaju opuszczenia ( rzeczywistego bądź emocjonalnego) ze strony opiekunów. Co za tym idzie, nie posiada pozytywnych doświadczeń związanych z przyjmowaniem zależności, bliskości czy pomocy. Oczywiście, jako dorośli nie mamy do tych informacji bezpośredniego dostępu w pamięci. Chociaż osoba czuje emocjonalny głód czy brak związany z bliskością, często nieświadomie unika powtórnego narażenia się na owe nieprzyjemne, a często bolesne przeżycia opuszczenia, czy odrzucenia. To pierwszy powód wycofania z kontaktów społecznych i pozostania w samotności. Po drugie warto podkreślić, że pamięć naszych doświadczeń emocjonalnych funkcjonuje nie tylko w naszym umyśle, ale też zostawia ślady w ciele. W ciele lokalizują się też nasze uczucia i emocje. Początkowo dziecko czy niemowlę jest nastawione na kontakt z otoczeniem, więc kieruje swoje ciało do źródła pokarmu i ciepła. Istotna jest tu reakcja otoczenia, która może potwierdzić sens tego sięgania lub je sfrustrować. Gdy brak jest odpowiedzi otoczenia, dziecko traci nadzieję na kontakt. Samo dla siebie musi być wsparciem i opiekunem. Jego żywe impulsy cielesne skierowane ku światu zewnętrznemu są zatrzymane. Stopniowo to, co pierwotnie było skierowane na zewnątrz, przyjmuje odwrotny kierunek. Jest to poważną przeszkodą w niezakłóconej wymianie różnych „pokarmów” ze światem.

Depresja a ciało

W jaki sposób kłopot ten przenosi się na życie dorosłego człowieka? Otóż chroniczne powstrzymywanie uczuć w ciele, głównie uczuć agresji (sięgania) i miłości, powoduje usztywnienie pewnych struktur w ciele na poziomie motorycznym. Nie zapominajmy, że emocje, to właśnie ruch w ciele. Zatem cielesna aktywność emocjonalna jest niezbędna, by zbliżyć się do otoczenia, zyskiwać kontakt i bliskość.
Hamowanie ekspresji złości czy agresji, to kawał solidnej i godnej podziwu roboty. Szkoda tylko, że wykonywanej przeciwko sobie. Stąd u osób depresyjnych obecne jest poczucie zmęczenia, bezsilności, wyczerpania i trud w podjęciu aktywności. Utrata kontaktu ze swoim ciałem powoduje obniżenie ogólnej witalności.

Piekło "braku połączeń"

Jak znaleźć drogę powrotną do siebie? Z pewnością droga ta wiąże się z trudem. Podejmując ją wraz z doświadczeniem powtórnego bólu, odrzucenia, narażamy się na to, że proces dotychczas toczący się w naszym wnętrzu, ujrzy światło dzienne. Ryzykujemy wreszcie bliskość, która może nas wyprowadzić z tego piekła „braku połączeń”. W praktyce oznacza to zetknięcie się z uczuciami, które pogrążone w stłumieniu, nie wypuszczają na zewnątrz przyjemności, radości, czy miłości. Zatrzymany smutek czy złość, choć bezpiecznie trzyma nas w odległości od innych osób, działa jak gęste chmury dla promieni słonecznych, które nie mogą się przebić. W ten sposób rodzi się błędne koło depresji: wycofanie budzi osamotnienie i poczucie, że inni to piekło. W tym piekle, w którym człowiek utracił połączenie ze sobą i światem, pozostaje on w kontakcie jedynie ze swoimi stłumionymi uczuciami. Inni ludzie są natomiast niezbędni, żeby uczucia zatrzymane wewnątrz, mogły znaleźć swój wyraz. Kontakt z innymi ludźmi jest niezastąpiony zarówno, jako punkt odniesienia, lustro, ale też, jako możliwość nasycenia, nakarmienia emocjonalnego głodu. Jest też po prostu niezbędnym wsparciem w trudnym życiowo momencie.

Terapia Gestalt

To, co oferuje terapia Gestalt, stanowi pochylenie się nad sposobem, w jaki osoba przerywa swoją relację ze sobą i innymi. W praktyce oznacza to naukę rozpoznawania swoich uczuć, dopuszczenie ich do świadomości i próbę ich wyrażenia. Brzmi dość prosto, choć często jest to długa i wyboista droga. Wracając do pytania postawionego wcześniej: Czy inni to piekło? Czy brak innych ludzi, z którymi łączyłyby nas bliskie więzi to piekło? Wydaje się, że jest to kwestią indywidualnej decyzji. Przywołując inną egzystencjalną kategorię – mamy w końcu wybór. I może warto zaryzykować i z niego skorzystać?

Anna Bal - psycholog, certyfikowana psychoterapeutka humanistyczno – egzystencjalna (Gestalt), pracuje w Warszawie prowadząc psychoterapię indywidualną oraz par. Umiejętności terapeutyczne szkoliła w Moskiewskim Instytucie Psychoterapii Gestalt (w Odessie i Kaliningradzie) oraz Instytucie Integralnej Psychoterapii Gestalt w Krakowie. Prowadzi terapię również w języku rosyjskim (annabal.pl).